niedziela, 7 czerwca 2009

Z Rybnika do Sunnywale

Od polskich piosenek do polskich przyjaciół cz.3

Danusia i Marian zdecydowali się na emigrację do Nowej Zelandii, gdy ich najstarsza córka Agnieszka miała 16 lat. Sprzedali cały swój polski dobytek, kupili bilety i z trójką dzieci wylądowali na lotnisku w Auckland. Pieniądze, które przywieźli z Polski, choć były całym dorobkiem ich polskiego życia, topniały bardzo szybko. Jednak postanowili zainwestować w wiedzę. Oboje , choć w momencie przyjazdu posługiwali się angielskim, zapisali się na jego intensywny kurs. Danusia, z wykształcenia fizjolog roślin, ukończyła studia pedagogiczne i rozpoczęła pracę w prywatnym przedszkolu. Marian, w Polsce szef centrum obliczeniowego w kopalni, dostał pracę przy serwisie sieci komputerowej na Politechnice w Auckland.

Dzieci zdobyły wykształcenie - najmłodszy syn jest dyplomowanym mechanikiem samochodowym, a dwójka poszła w ślady ojca. Założyli rodziny i jako programiści bez kompleksów, ruszyli zwiedzać świat. Podróżują, a gdy kończy się forsa, z łatwością znajdują zatrudnienie przy kolejnych programistycznych projektach czy to w Anglii, czy w Kanadzie. 

Marian dużo udzielał się w środowiskach polonijnych. Był spikerem polskiego radia w Auckland, grał na organach w polskim kościele. Zna bardzo wielu polskich emigrantów. Przez kilka dni żeglował na jachcie "Maria" Ludomira Mączki prowadzonym przez Macieja Krzeptowskiego z Auckland do Bay of Islands.

Dziś, gdy dzieci wyfruneły już z domu, Danusia i Marian dużo podróżują. Każde z nich już kilka razy obleciało Ziemię dookoła. Często jeżdżą na weekendowe i dłuższe wycieczki po Nowej Zelandii. Danusia dokumentuje podróże, kręcąc i montując filmy, Marian fotografuje. W przytulnym domku w willowej dzielnicy Sunnywale z cytrynowym drzewkiem w ogródku mają potężne archiwum swoich filmów i zdjęć, oraz filmów fabularnych i muzyki z całego świata. Wszystko bardzo porządnie i dokładnie skatalogowane przez Mariana, informatyka nie tylko z profesji, ale też z zamiłowania.